Z Antosiem był kłopot od samego początku. Jako niemowlę spał tylko na brzuchu (wbrew zasadom, ale tylko tak dawał się odłożyć), wypite mleko furczało mu w „gardle” jeszcze długo po posiłku.  Potem zaczęły się choroby… Praktycznie nie było dnia bez kataru. Chrapał, charczał przez sen, odkasływał, zdarzały się bezdechy – nie było żadnych innych oznak infekcji. Gorączka – od razu bardzo wysoka. Pediatra zaglądał w uszy: płyn, przekrwione – nie ma rady, antybiotyk. Zaczęłam wędrować po laryngologach. Przestałam już liczyć fiolki po sterydach do nosa, po antybiotykowych kroplach do noska i uszu.

Domyślaliśmy się, że powodem tych dolegliwości jest przerost migdała gardłowego, chcieliśmy potwierdzenia od lekarza. Laryngolodzy na podstawie wywiadu i ogólnego badania Antosia przytakiwali, ale ciągle nie mieliśmy jasnego stanowiska: co z tym zrobić? Są różne opinie na temat usuwania migdałków: że moda, że dziecko wyrośnie, że się wchłonie. W Kajetanach Antoś (oczywiście na podstawie wywiadu, pan doktor nie miał małej sondy do zbadania dziecka) został zapisany na listę oczekujących na zabieg założenia drenów w uszach. Laryngolog stwierdził, że jak już się go uśpi, to wtedy obejrzy się migdały i najwyżej wytnie. No nie! Termin: za rok.

Nie dawało mi to spokoju, a gdy zimą Antoś brał antybiotyk jeden po drugim, powiedziałam: dość! Zwłaszcza, że naprawdę zaczął się naprawdę męczyć. Wiecznie podrażniona śluzówka noska, ciągle otwarta, wysuszona  buzia, oczka „lecące do góry”. Niby słodka „gapa”, a tak naprawdę niedotlenione dziecko non stop narażone na infekcje! Nasz dwulatek zaczął już trochę odstawać od dzieci w swoim wieku – gorzej szła mu nauka mowy (wysięk w uszach powodował spory niedosłuch), zaczął też się szybciej męczyć na spacerach, częściej był nerwowy albo wręcz przeciwnie. Zapisałam synka do poradni Otolaryngolodzy24.pl – terminy od zaraz, w ramach konsultacji od razu fiberoskopia nosogardła (w słynnych Kajetanach nie zrobiono mu tego podstawowego badania). Trafiliśmy do genialnej Pani doktor Wakarow. Doskonały specjalista i przemiła osoba, otwarta, odpowie na każde pytanie. (Dziękujemy!:)) Jedna wizyta i dostaliśmy kompleksową poradę: uszy prawdopodobnie do wyleczenia laserem (w Kajetanach: dreny!), a badanie sondą pokazało wielki na 3/4 światła nosogardła migdał. Dostaliśmy kompleksowe leczenie od zaraz i skierowanie do zabiegu usunięcia trzeciego i podcięcia bocznych migdałków.

Jeśli dziecko jest zdrowe, w tej placówce można się zapisać niemal z tygodnia na tydzień. Kwota nie jest rujnująca, a komfort… Doskonałe warunki, świetni specjaliści którzy przychodzą do jednoosobowego pokoju, witają się z pacjentem, rodzicami, udzielają wyczerpujących odpowiedzi i wyjaśnień (operował dr Sitarz, doświadczony chirurg z Centrum Zdrowia Dziecka, pozdrawiamy :)). A co najważniejsze: stres i niemiłe wspomnienia u dziecka ograniczone są do minimum. Antoś usnął w moich ramionach, dopiero później miał założony wenflon, nawet tego nie pamięta! Mogłam być na sali pooperacyjnej, więc obudził się już przy mnie. Panie pielęgniarki delikatne, były przy nas dopóki Antoś nie uspokoił się po narkozie. Potem cały czas do dyspozycji, zatroskane samopoczuciem małego pacjenta. Wieczorem wyszliśmy do domu PRZESZCZĘŚLIWI!

Antoś jest tydzień po zabiegu. To pierwszy tydzień od wielu miesięcy bez kropli kataru! Śpi cichuteńko, zmieniły mu się rysy twarzy i głos – dopiero teraz widać, jak obrzęknięte miał śluzówki, jak przeszkadzał mu wiecznie zatkany nos, stłumione dźwięki. Jest radosny, pełny energii. Trudno uwierzyć, że problem, który przez ostatni rok spędzał nam sen z powiek, w jeden dzień przestał istnieć!

Gdyby tfu tfu migdał odrósł, nie będziemy się wahać ani chwili, umówimy się na zabieg w Otolaryngolodzy24.pl. Polecamy całym sercem!

Rodzice Antosia, 2l.